Gdym tylko zaczerpnął pierwszy łyk powierza, by potężnie wrzasnąć o pożywienie, okazało się że mama moja nie mogła mnie karmić piersią, więc wrzeszczałem z oburzenia jeszcze głośniej. Dziś powinienem być wdzięczny za ten uśmiech losu, bo przecież mógłbym być nakarmiony, całkiem nieświadomie zresztą, potężną dawką antysemityzmu.
I tak zgodnie z logiką wypływających ze słów izraelskiego ministra Kaca (jakież ma cudne nazwisko, prawda?), dzisiaj winienem spoglądać na „lud wybrany” okiem naiwniutkiego szczeniaczka i w podskokach zapalać szabasowe świece. Ach, jakże mi serduszko zabiło silniej. Jakiż bym miał piękny los… Kasa i pewna emerytura na stare lata za odrobinę zginania karku!
Ale u diabła nic się nie zgadza! Mimo, że przez cały okres niemowlęctwa, chlałem rozwodnione mleko w proszku, to w niczym nie pomogło! Musieli skurczybyki fabrycznie jakiś składnik dodawać, który się po czterdziestce w pełni uaktywnia, bo jakoś niespecjalnie lubię ten „wybrany ludek”. Mógłbym to określić bardziej dosadnie, ale po co? Wszyscy słyszeli, raz czy drugi różne paskudne określenia, więc po co powtarzać? Zatem ciszej nad tym ludkiem. W końcu nie ich wina, że wpojono im takie, a nie inne przekonania, prawda? (Ależ ze mnie złośliwe bydle…)
Ale dość tego kłapania dziobem po próżnicy. Mógłbym tutaj przywołać słowa Balzaka o „ludku wybranym” zamieszkującym dawną Galicję, nie stanowiłoby problemu zacytować fragment wspomnień byłego ambasadora francuskiego Leona Noëla i jego opinię o wiadomej mniejszości w Polsce międzywojennej. Nie mówiąc do setkach relacji wziętej z prasy, ale to się mija z celem.
Po koncercie oskarżeń o polski antysemityzm – który miał się przejawiać, według słów znanych i poważanych reprezentantów „ludku wybranego”, współudziałem Polaków w zbrodniach nazistów (bezpaństwowych przecież!) skierowanych choćby przeciw warszawskiemu gettu – warto zadać głośno kilka pytań. Pomijam tutaj hipokryzję naszych poddanych z rządu i parlamentu oraz „dziennikarzy” z prasy, która sama mówi tak na siebie, prawicowej. Dlaczego akurat teraz zlały się w jedno biadania nad polskim antysemityzmem wydobywające się spomiędzy warg szyszek żydowskich, relacje o zdewastowaniu kirkutu w Świdnicy (okraszone zdjęciami sprzed czterech lat), i delikatna sugestia Mike’a Pompeo, że jednak państwo polskie powinno zacząć poczuwać się do obowiązku i zrekompensować bla, bla, bla!!! Czyżby odpowiedź była aż taka prosta? Kasa (bilion zł) z roszczeń związana z koniecznością ucieczki z Izraela, a może ponownego wypędzenia? I jeszcze jedno. Uda się specjalistom z wywiadu „wybranego ludku” zorganizować w Polsce jakąś prowokację, o której zaczną z głęboką troską i wielkim oburzeniem trąbić merdia na całym świecie?